Znana mądrość głosi, że kiedy gospodarka kwitnie, spódnice robią się krótsze
A w takiej sytuacji oznaką wypatrywanego wychodzenia z recesji mogą stać się... cętkowane uda.
Solidną porcję minispódniczek można było zobaczyć nie tylko na wybiegach prezentujących modę na najbliższy sezon, bowiem także sondaż przeprowadzony przez Debenhams wykazał, że kobiety mają zamiar nosić swoje mini długie lata. Kiedyś kryły się za spódnicami do kolana zaraz po ukończeniu trzydziestki, a teraz obnoszą krótkie spódnice do wieku czterdziestu lat.
Może to nie stanowić problemu, jeśli ktoś ma czterdzieści parę lat i jest kimś w rodzaju 46-letniej Demi Moore ("Nie miałam żadnej operacji plastycznej"), ale reszta z nas może nieco obawiać się szczypnięć pierwszych powiewów chłodnego jesiennego powietrza.
Zawsze tak było. Piękności okresu renesansu oburzały swych współczesnych wydatnymi dekoltami, a modnisie czasów Regencji szukały najcieńszych, najbardziej przylegających do figury materiałów.
Ale minispódniczka była autentyczną rewolucją. W latach 20. podlotki nosiły krótkie spódnice, ale były one krótkie tylko w stosunku do mody edwardiańskiej. Mini, jak wskazuje sama nazwa, była naprawdę wydarzeniem.
My, Brytyjki, możemy z tego powodu odczuwać dumę. Mini to była moda wylansowana przez centrum handlowe King’s Road, Bazaar i wyrafinowane butiki z Carnaby Street. Kiedy Londyn zaczął swingować, spódnice poszły w górę, a świat mody to podchwycił. To ten sam okres, który Larkin wskazywał jako początek rewolucji seksualnej. "W 1963 (czyli dla mnie dość późno), pomiędzy końcem zakazu publikacji »Kochanka Lady Chatterley« i pierwszą płytą Beatlesów".
Ta moda była misją. Spódnice zaczęły wędrować nad kolano w roku 1961, a górnej części uda sięgnęły w 1966. Mini traktowano jako symbol wyzwolenia – społecznego, seksualnego i w sposobie ubierania się – propagowane przez feministki takie jak Germaine Greer i Gloria Steinem, ale to, co kobiety uważały za "wolność", dla wielu mężczyzn było "fetyszyzmem" i kusząca mini stała się elementem pornografii. Jeśli wrzucić dziś w Google hasło "minispódniczka", nieprzyzwoite materiały pojawią się już na pierwszej stronie.
Ale moda na mini została zapoczątkowana jako styl nastolatek, co podważa wiele seksualnych kontekstów. Dziewczyny z lat 60. buntowały się, nie chcąc wyglądać jak ich matki, ale skojarzenie pomiędzy krótką spódnicą a młodością zrodziło też wiele innych, mniej pozytywnych asocjacji.
Dziewczęta z plakatów były po prostu dziewczętami. Twiggy, The Shrimp – już ich pseudonimy podkreślały dziewczęcą szczupłość. Na scenie były nastolatki, ale ogólna estetyka ciążyła raczej ku okresowi przedseksualnemu, lalkom w minispódniczkach i strojom sportowym.
W okresie, gdy młodzież wraca po wakacjach do szkół należy zastanowić się nad trudnym pytaniem, czy trzeba być w wieku szkolnym, by móc nosić mini. Oczywiście, koncepcja, zgodnie z którą moda musi być adekwatna do wieku, przestała obowiązywać w zamierzchłych czasach, a ściślej, odeszła wraz z gorsetem. W naszej epoce nerwic na punkcie odżywiania się i rozmaitych ćwiczeń fizycznych wiele kobiet czuje się lepiej i pewniej w wieku czterdziestu lat, niż kiedy miały lat dwadzieścia.
Ponadto, kobieta może chcieć się poczuć równie wyzwolona jak jej matka, gdy założyła mini – tym bardziej, że teraz może połączyć ją z fantazyjnymi rajstopami, legginsami, dżinsami, butami sięgającymi uda, czy czymkolwiek, co jej się spodoba.
Cała sztuka polega na prezentowaniu wyglądu, który sugeruje pewną płochość i niefrasobliwość, a nie to, że mamy do czynienia z panią z agencji. Dlatego lepiej nie łączyć mini z przykuwającym wzrok dekoltem. Warto również mieć się na baczności, kiedy zbiera się coś z podłogi. Ale pomijając to wszystko, trzeba wykrzyknąć najważniejszą ze wszystkich mantr mody: baw się dobrze!
0 komentarze:
Prześlij komentarz